Zarzut 66 – Status kobiety

VI wiek – Chrześcijański filozof Boethius, pisał „Kobieta jest świątynią zbudowana na bagnie”. W VI wieku na soborze w Macon biskupi głosowali nad problemem, czy kobiety mają dusze”

Nie wchodząc w zagadnienie czy faktycznie wśród setek tysięcy (jeśli nie milionów) wypowiedzi chrześcijańskich filozofów znalazły się kilka czy nawet kilkanaście razy tego rodzaju słowa, odsyłam do odpowiedzi na Zarzut 9, gdzie przedstawiłem obowiązujący w (także we wczesnym) Kościele pogląd na to zagadnienie.

Chciałbym natomiast zatrzymać się chwilę nad zarzutem iż „na soborze w Macon biskupi głosowali nad problemem, czy kobiety mają duszę” bo sprawa ta bardzo wymownie pokazuje sposób konstruowania fałszywych zarzutów.

Na początek parę słów na temat słowa homo o które w całym zdarzeniu chodziło. Był to czas, kiedy słowo „homo” zmieniało znaczenie – oprócz znaczenia pierwotnego mężczyzna zaczęło oznaczać także człowieka (takie podwójne znaczenie ma do dzisiaj w języku francuskim homme oraz angielskim man). Ponieważ rzecz była nowa, jeden z uczestników synodu (nie „soboru”!) w Macon miał wątpliwości czy słowo to jest odpowiednie aby nazywać nim kobietę.

Przeczytajmy opis całego zdarzenia:

Powstał na tym synodzie jeden z biskupów, który powiedział, że kobiety nie można nazywać homo. Lecz, przekonany przez biskupów, uspokoił się jednak. Święta księga Starego Testamentu uczy bowiem, że kiedy na początku Bóg stworzył człowieka, powiedział: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich i dał im nazwę Adam” (Rdz 5,2), to znaczy człowiek ziemski. A więc oboje nazwał człowiekiem (homo), zarówno niewiastę, jak męża. Lecz i Pan Jezus Chrystus dlatego jest nazywany Synem Człowieczym, że jest synem Dziewicy, a więc niewiasty. Kiedy bowiem gotował się do przemiany wody w wino, powiedział: „Cóż mnie i tobie, niewiasto?” (J 2,4) itd. Podano i liczne inne przekonujące świadectwa, tak że sprawa ustała.
(Za Historią Franków autorstwa św. Grzegorza z Tours)[1]Za cytat dziękuję ojcu Jackowi Salijowi OP

Jak widać nie było mowy o żadnej „dyskusji” – po prostu jeden z uczestników wyrwał się z niezbyt mądrą, marginalną uwagą, po czym po reakcji pozostałych „uspokoił się” – a cała kwestia dotyczyła raczej problemów językowych niż statusu kobiety. Było to zdarzenie na tyle mało ważne że nie pozostał po nim żaden zapis w uchwałach synodu a wiemy o nim jedynie z cytowanego powyżej fragmentu z Historii Franków gdzie św. Grzegorz opisuje całe zdarzenie raczej jako anegdotę.

Cały zarzut doskonale podsumowuje o. Jacek Salij, pisząc:

„Krótko mówiąc, wśród paruset tysięcy stron literatury starochrześcijańskiej ktoś znalazł tę jedną stronicę z Historii Franków. A na tej jednej stronicy jest mowa nie tyle o ścieraniu się poglądów, co o wątpliwościach jednego człowieka, który „uspokoił się jednak”, gdyż gremium zareagowało jednoznacznym zdziwieniem. Na dodatek problem dotyczył czegoś zupełnie innego, niż twierdzi się w owej mistyfikacji. Całą zaś sprawę uczestnicy synodu uznali za tak błahą, że nie zaszczycili jej nawet wspomnieniem w aktach synodalnych.”(Szukającym drogi o. Jacek Salij OP[15])

Przypisy

Przypisy
1 Za cytat dziękuję ojcu Jackowi Salijowi OP
Udostępnij: