Zarzut 105 – Święty Stanisław

W 1079 roku zdrajca i renegat biskup Stanisław Szczepanowski staje po stronie zbuntowanych mieszczan przeciwko królowi Bolesławowi Śmiałemu (ok. 1043 – ok. 1082). Kiedy biskup poniósł zasłużoną śmierć za zdradę majestatu, Kościół ogłosił go 'świętym’ i patronem Polski; leży w sarkofagu na Wawelu.

1. Wincenty Kadłubek twierdził że przyczyną zatargu było to, że biskup stanął w obronie niewiernych żon rycerzy (król chciał je brutalnie karać mimo że ich mężowie już im przebaczyli). Samą zbrodnię opisał w sposób następujący:

Rozkazuje więc Bolesław przy ołtarzu, pośród infuł, nie okazując uszanowania ani dla stanu, ani dla miejsca, ani dla chwili – porwać biskupa! Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni, łagodnieją. Wszakże tyran, lżąc ich z wielkim oburzeniem, sam podnosi świętokradcze ręce biskupa niewinnego najokrutniejszy świętokradca rozszarpuje, poszczególne członki na najdrobniejsze cząstki rozsiekuje.

Według tradycyjnego przekazu król został najpierw upomniany, a następnie obłożony ekskomuniką za niewłaściwe postępowanie wobec poddanych oraz powodowanie zgorszenia. Zakwalifikowawszy ten czyn jako zdradę król skazał biskupa na śmierć i własnoręcznie zamordował go w czasie gdy duchowny odprawiał Mszę w kościele Na Skałce.

2. Zarzut opiera się na relacji Galla Anonima który negatywnie ocenił zarówno króla, jak i św. Stanisława:

Jak zaś król Bolesław z Polski został wyrzucony, dużo byłoby o tym do opowiadania, lecz to powiedzieć wolno, że nie powinien był pomazaniec na pomazańcu[1]Słowo „pomazaniec” odnosi się do święceń, w trakcie których dokonywano namaszczenia („pomazania”) świętymi olejami. Jak widać, urząd władcy był jak najbardziej urzędem religijnym! jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. To bowiem wiele mu zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował, gdy za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My jednak ani biskupa zdrajcę uniewinniajmy, ani brzydką zemstę królewską pochwalajmy, lecz ostawmy tę sprawę.

Podkreślić należy, że powyższe tłumaczenie jest ułomne; Gall Anonim w miejscach które powyżej oddano słowem „zdrajca” użył łacińskiego wyrażenia „traditor” mającego szerokie i specyficzne znaczenie „opozycyjne” (być może najlepszym słowem byłoby tu „nieposłuszny” lub „adwersarz”). Zdrajca w znaczeniu kogoś spiskującego z wrogiem to „proditor”.

Zarzut został upowszechniony przez prace prof. Tadeusza Wojciechowskiego w 1904 roku opierające się jednak (prócz kroniki Galla) raczej na spekulacjach niż faktach historycznych[2]Niestety, oskarżyciele św.Stanisława prezentują różne prace na ten temat w sposób dość jednostronny; zapytany o powód właściciel jednej z najbardziej napastliwych stron antykatolickich … Continue reading (podkreślić należy że żadne ze źródeł – ani Gall Anonim ani Wincenty Kadłubek – nie afirmują wersji spisku)[3]Spotkałem się też ze spekulacją, jakoby św. Stanisław (jako rzekomo „konkurencyjny” biskup krakowski) miał pretensje do Bolesława Śmiałego za starania o wskrzeszenie metropolii … Continue reading. Co więcej, Wincenty Kadłubek jednoznacznie staje po stronie biskupa, opisując z dezaprobatą próby zdyskredytowania Stanisława jakie miał podjąć król Bolesław przez przypisywanie biskupowi udziału w jakimś (jeśli nawet faktycznie istniejącym – co wątpliwe – to nie związanym ze św. Stanisławem[4]Tezy T. Wojciechowskiego o spisku (wymyślone kilkaset lat po omawianych zdarzeniach historycznych) zostały dawno obalone. Nie tylko św.Stanisław nie brał w nim udziału, ale ów spisek Hermana z … Continue reading) spisku:

„Ówże zaś przebiegły [człowiek] tak dalece zrzucił z siebie podejrzenie świętokradztwa, że niektórzy nie tylko nie uważali go za świętokradcę, lecz [widzieli w nim] najczcigodniejszego mściciela świętokradztw. Albowiem to, że w wolności urodzone niewiasty wydane zostały niewolnym na rozpustę, że świętość małżeńskiego związku tak haniebnie została skalana, że zgraja czeladzi sprzysięgła się przeciw panom, że tyle głów na śmierć wystawiono, że wreszcie spiskowaniem królowi zgotowano zagładę — to wszystko zrzucił na świętego biskupa.
Orzeka nadto, że w nim jest początek zdrady, korzeń wszelkiego zła; to wszystko, mówi, wypłynęło z tego zgubnego źródła.
Podwójnie bezecny jest ten, kto życie komuś odebrawszy, gdy nie może zabrać duszy, usiłuje zbrukać [jego dobrą] sławę, a nie mogąc prześladować rzeczywiście, prześladuje go słowami. (…) Chociaż te kłamstwa w pojęciu ludzi nieświadomych przyniosły męczennikowi pewną ujmę, to jednak nie mogły go pozbawić powagi świętości. Za chmurą bowiem często kryje się słońce, [lecz] nigdy za chmurą nie gaśnie. Wkrótce potem Bolesław dotknięty niezwykłą chorobą stał się winnym własnej śmierci”

(Wincenty Kadłubek, Kronika Polska)

Roman Grodecki[5]Roman Grodecki herbu Poraj (1889–1964) – wybitny polski historyk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Polskiej Akademii Umiejętności twierdzi iż alternatywa „święty czy zdrajca” jest błędna, gdyż mogło być tak iż postępowanie biskupa wynikające z pobudek etycznych, ale sprzeciwiające się królowi zostało zakwalifikowane przez tego ostatniego jako zdrada[6]Usiłowano „udowadniać” tezy oskarżycieli św.Stanisława powołując się na list papieski z roku 1115 mówiącego o wyroku „który potępia jakiegoś arcybiskupa za to, że wydał wyrok na … Continue reading.

3. Badania archeologiczne potwierdziły że św. Stanisław został siedmiokrotnie uderzony z tyłu głowy – na czaszce pozostały ślady ostrego żelaza.

4. Maciej z Miechowa podaje iż król Bolesław, dręczony wyrzutami sumienia, spędził resztę życia na pokucie jako mnich w Osjaku. Faktycznie, w klasztorze tym (położonym na pograniczu Jugosławii, Włoch i Austrii) istnieje grób z napisem „Boleslaus Poloniae occisor sancti Stanislaviae Cracoviensis” (Bolesław z Polski, zabójca Stanisława, biskupa krakowskiego). Nie sądzę by takie wyrzuty sumienia mogły dręczyć króla, jeśli zabiłby zdrajcę. Nie myślę także, by doczesne szczątki Stanisława – gdyby był zdrajcą– przeniesiono do katedry na Wawelu już w dziewięć lat po śmierci.

Wygląda na to że podobnie oceniał czyn Bolesława Śmiałego jego brat, Władysław Herman, który podarował skarbcowi krakowskiemu koronę jako swoiste wotum za grzech brata.

5. Twierdzenie jakoby biskup Stanisław występował w interesie cesarza (wbrew królowi Bolesławowi i papieżowi Grzegorzowi VII) nie wytrzymuje krytyki:
a) W takim wypadku wątpliwa byłaby możliwość wyniesienia go na ołtarze przez Rzym. Zwłaszcza że proces kanonizacyjny św. Stanisława był pierwszym po ustanowieniu instytucji advocatus diaboli (czyli osoby mającej za zadanie wynajdować powody dla których nie powinno się kandydata wynosić na ołtarze).
b) Co więcej, czy (rzekomo „zdradzony”) przez biskupa krakowskiego papież Grzegorz VII pisałby o nim w ten sposób:
„Potrzeba Wam było takiego pasterza, oddającego swoje życie za owce w obronie wiary i obyczajów chrześcijańskich, by jego krew użyźniła zasiane wśród Was ziarno Ewangelii.
Ten biskup krakowski, którego powołała Boża Opatrzność, pozostawił nam doskonały przykład chrześcijańskiego męstwa. Święty Stanisław żył tylko dla Boga, całkowicie oddany ludziom i trosce o powierzoną sobie owczarnię, za przykładem Boskiego Pasterza, który był mu wzorem aż po ostatnie dni życia. Nie szczędził trudów, nie zrażał się żadnymi przeszkodami, byle tylko obyczaje społeczeństwa i jednostek oprzeć na zasadach Ewangelii. Nie cofnął się nawet i wtedy, gdy ściągnął na siebie gniew króla Bolesława, któremu wypominał jego zgubne postępowanie. Ten bezbożny tyran mógł się srożyć na biskupa, targnąć na jego życie, nie mógł jednak złamać ducha. Bo ów niezłomny Pasterz chętnie oddał w ofierze swe życie, aby się nie sprzeniewierzyć nakazom swego obowiązku, a swoim wiernym pozostawił przykład niezachwianej stałości, którą uwieńczył palmą męczeństwa.”

Ciekawostka: opis okoliczności kanonizacji św. Stanisława:

Skoro tedy przedstawiono Stolicy Apostolskiej wyliczone powyżej cuda św. Stanisława, a nadto jeszcze wiele innych, wysłańcy Kościoła krakowskiego usilnie prosili o kanonizowanie ich biskupa. Chociaż jednak przemawiała za tym oczywista wszystkim przyczyna jego męczeństwa i tak wielka liczba cudów, to przecież papież Innocenty wahał się, jak postąpić. A w czasie częstych debat odbywanych nad tą sprawą w gronie kardynałów, przede wszystkim pan Rajnald, podówczas biskup Ostii, a późniejszy papież Aleksander IV [28] i głowa Kościoła rzymskiego, gorąco radził zawiesić proces kanonizacyjny ze względu na dawność samych wypadków (…).

Skoro więc tak sprawa pozostawała w zawieszeniu, a czas mijał, spodobało się Opatrzności Bożej, której nikt nie potrafi się oprzeć, dotknąć ciężką chorobą wspomnianego biskupa Ostii Rajnalda, ażeby ten dopust przekonał go o prawdziwej woli Bożej. Czując zbliżający się kres życia kazał on służbie swojej i gościom, którzy przyszli go odwiedzić, wyjść z komnaty, aby móc wejść w siebie, zbadać stan swego sumienia i polecić duszę swoją Bogu, zanim przed Nim stanie. Posłał niemniej gońca do papieża Innocentego z prośbą, aby przybył udzielić mu sakramentu ostatniego namaszczenia oraz apostolskiego rozgrzeszenia. Gdy tak sam leżał w komnacie i nie było przy nim nikogo, oto przy łożu jego jawnie stanął św. Stanisław w szatach biskupich i zapytał go, czy nie śpi. Nie śpię – odparł – a ty kim jesteś? A on na to: Jam jest Stanisław, biskup krakowski, którego kanonizacji ty sprzeciwiałeś się dotąd. Chory tedy zebrał siły i rzekł: Przebacz mi, błagam cię, święty pasterzu! Żałuję za to, żem stawał na drodze do twojej kanonizacji! Poznaj – odparł święty – żem jest męczennikiem Chrystusowym miłym Bogu. Wstań zdrów z łoża boleści, a na przyszłość nie przeszkadzaj dobrej sprawie, której Bóg postanowił dokonać na zbawienie wielu. To rzekłszy znikł z jego oczu, a chory natychmiast odzyskał pełnię sił.(…)

Ujrzawszy go papież nie mógł wyjść z podziwu widząc żywym i zdrowym człowieka, którego uważał już za na wpół umarłego. Gdy zaś wypytywał go, jakim sposobem tak nagle odzyskał zdrowie, on odparł: Biskup krakowski, św. Stanisław, przywrócił mi zdrowie. Pan Bóg po¬słał go do mnie jako lekarza, aby wytknąć mi moją głupotę. Ja tedy, jak poprzednio w nieświadomości mojej stawałem w poprzek woli i planom Bożym, tak teraz pokornie proszę cię, ojcze święty, abyś zechciał dokonać kanonizacji św. Stanisława, biskupa i męczennika! Kiedy wieść o tym się rozeszła, kardynałowie, niezgodni poprzednio, od razu doszli do zgody i uznali, że św. Stanisław jest w rzeczy samej świętym, jak to widać ponad wszelką wątpliwość ze zdziałanych przezeń cudów – a zarazem wobec nowego oczywistego cudu godnym natychmiastowej kanonizacji.

Od razu tedy pan papież udawszy się do miasta Asyżu w porozumieniu z kardynałami postanowił, że należy kanonizować męża takiej świętości, co do którego na podstawie niewątpliwych danych można mieć pewność, że otrzymał już koronę chwały niebieskiej.

(Żywot większy świętego Stanisława autorstwa Wincentego z Kielczy, spisany pomiędzy 1257 a 1261 rokiem)

Przypisy

Przypisy
1 Słowo „pomazaniec” odnosi się do święceń, w trakcie których dokonywano namaszczenia („pomazania”) świętymi olejami. Jak widać, urząd władcy był jak najbardziej urzędem religijnym!
2 Niestety, oskarżyciele św.Stanisława prezentują różne prace na ten temat w sposób dość jednostronny; zapytany o powód właściciel jednej z najbardziej napastliwych stron antykatolickich odpowiedział że argumentów strony przeciwnej nie przytacza, gdyż… nie uważa ich za trafne!
3 Spotkałem się też ze spekulacją, jakoby św. Stanisław (jako rzekomo „konkurencyjny” biskup krakowski) miał pretensje do Bolesława Śmiałego za starania o wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej. Jest to Zarzut o tyle absurdalny, że biskup osobiście udał się do Watykanu, aby przekonać papieża Grzegorza VII do jej wskrzeszenia.
4 Tezy T. Wojciechowskiego o spisku (wymyślone kilkaset lat po omawianych zdarzeniach historycznych) zostały dawno obalone. Nie tylko św.Stanisław nie brał w nim udziału, ale ów spisek Hermana z Niemcami i Czechami… w ogóle nie istniał!
5 Roman Grodecki herbu Poraj (1889–1964) – wybitny polski historyk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Polskiej Akademii Umiejętności
6 Usiłowano „udowadniać” tezy oskarżycieli św.Stanisława powołując się na list papieski z roku 1115 mówiącego o wyroku „który potępia jakiegoś arcybiskupa za to, że wydał wyrok na podległego sobie biskupa bez poinformowania o tym papieża”. Teza ta jest powtarzana mimo tego iż już w XIX wieku dowiedziono iż bulla ta (napisana przez Paschalisa II i adresowana do abp Spalatro w Dalmacji) dotyczy spraw węgierskich a nie polskich.
Udostępnij: