Zarzut 125 – Krucjata katarska
1208 rok – Innocenty III zaoferował każdemu, kto chwyci za broń, oprócz prolongaty spłat i boskiego zbawienia, również ziemię i majątek heretyków oraz ich sprzymierzeńców. Rozpoczęła się krucjata, której celem było wymordowanie Katarów. Szacuje się, iż krucjata pochłonęła milion istnień ludzkich, nie tylko Katarów, ale dotknęła większą część populacji południowej Francji.
Przeor, dowodzący wojskami krucjaty, gdy mu się skarżono, że trudno jest odróżnić wiernych od heretyków, odpowiedział: 'Zabijać wszystkich. Bóg ich odróżni’. (Według innych źródeł był to kardynał–legat papieski, opat klasztoru w Citeaux o nazwisku Arnaud–Amaury, a jego słowa brzmiały 'Zabijajcie ich wszystkich, Pan swoich rozpozna’).
Zacznę od przyczyn krucjaty, a potem dopiero przejdę do omówienia mniej ważnych zarzutów:
1. Przyczyny krucjaty
a) Ruch katarski był śmiertelnym zagrożeniem nie tylko wyznaniowym, ale także (a może przede wszystkim) cywilizacyjnym dla instytucji społecznych średniowiecza.
Kataryzm powstał prawdopodobnie z przemieszania elementów doktryny dwu sekt manichejskich (bogomiłów i paulicjan) z solidną domieszką perskiego zaratustryzmu. Nie wchodząc głębiej w zagadnienia teologiczne warto powiedzieć że katarzy przypisywali stworzenie całego świata materialnego „złemu Bogu” konkurencyjnemu do Boga dobrego. Miało to bardzo głębokie konsekwencje praktyczne – uważając całą materię i „jej sprawy” za zło, negowali wszelkie instytucje społeczne. Nie uznawali ważności umów, przyrzeczeń i przysiąg, własności, małżeństwa, sądów i innych władz, negując prawomocność państwa.
Co gorsze, naukę tę zaczęto wykorzystywać do zrywania podjętych zobowiązań a także do pospolitych napaści i grabieży kupców (także np. klasztorów).
Uważali, że seks (nawet małżeński) i posiadanie dzieci to coś złego, zaś aborcję mieli za rzecz dobrą (gdyż powstrzymywała przed rozprzestrzenianiem się istot materialnych). Parali się też – zakazaną w średniowieczu – lichwą. Ponieważ nie uznawali państwa, odmawiali mu prawa do karania przestępców.
Jak widać, każde społeczeństwo w którym odsetek katarów przekroczyłby krytyczny poziom musiałoby się rozpaść – nawet bez udziału czynników zewnętrznych[1]Dr Roman Konik „Dogmatyka katarska dążyła do pozbawienia społeczeństwa więzi społecznych, rozbicia małżeństwa, uderzała w wymiar sprawiedliwości, podważała ważność umów, … Continue reading.
Do tego w pamięci współczesnych świeża była jeszcze sprawa mnicha Arnolda z Brescii, który na czele podburzonych mieszczan opanował Rzym i na 10 lat wygnał papieża[2]Rzecz działa się w roku 1145 i dotyczyła bł. papieża Eugeniusza III.
Gdyby dziś powstała – i zaczęła zdobywać członków – „duchowa” sekta zakazująca płacenia podatków, negująca zobowiązania rodziców wobec dzieci i zakazująca np. płacenia alimentów, nie uznająca praw państwowych (w tym przepisów ruchu drogowego) i mandatów – współczesna, demokratyczna władza szybko by ją zdelegalizowała, a w przypadku stawiania czynnego oporu (np. poprzez mordowanie policjantów i sędziów, jak czynili to katarzy) – zlikwidowałaby ją siłą.
I być może za jakiś czas przedstawiono by sprawę w „wyznaniowym” świetle, z pełnym oburzeniem ubolewając że tacy „duchowi”, pacyfistycznie nastawieni ludzie zostali zniszczeni przez władzę świecką pod naciskiem Kościoła.
O skrajnej szkodliwości społecznej katarów świadczy fakt, iż jeszcze przed papiestwem wystąpili przeciw nim władcy świeccy. Król Francji Henryk II Pobożny ścigał katarów już w 1022 roku i to wbrew ostrym sprzeciwom hierarchii kościelnej, która nalegała aby działać raczej metodami kaznodziejskimi. Także król Aragonii Piotr II nakazał banicję wszystkim katarom pod groźbą spalenia na stosie.
b) Ruch katarski był śmiertelnym zagrożeniem w obliczu inwazji islamskiej[3]Za spostrzeżenia odnoszące się do tego punktu bardzo dziękuję autorowi bloga o nicku Pilaster
Pod koniec XI wieku świat chrześcijański został otoczony przez Islam – zarówno ze Wschodu jak i z Zachodu – Hiszpania była niemal w całości muzułmańska (patrz mapy przedstawione przy okazji odpowiedzi na Zarzut 108). Co gorsze, na Półwyspie Iberyjskim do władzy doszła wojownicza islamska dynastia Almohadów. Wyprawiali się oni na tereny chrześcijańskie porywając ich mieszkańców by sprzedać ich potem na targach niewolników w Maroku.
Papież obawiał się (sądząc z postępowania albigensów, chyba słusznie) scenariusza w którym katarzy sprzymierzyliby się będącymi tuż za Pirenejami muzułmanami. Spowodowałoby to rozdzielenie klinem sił chrześcijańskich i skrajne zagrożenie dla cywilizacji europejskiej.
Późniejsza historia Bośni, opanowanej przez sektę bogomilców (patarenów[4]Podobnie jak Katarzy, była to sekta manichejska. Powszechnie uważa się że bogomilizm był poprzednikiem kataryzmu) potwierdza, że nie były to obawy urojone. Toczyli oni twarde walki z chrześcijanami, zaś w momencie inwazji Osmańskiej w 1463 roku po prostu przeszli na Islam[5]Część historyków neguje szybkie nawrócenie bogomilców na Islam; nawet oni jednak zgadzają się, iż tak szybką islamizację umożliwiło oddzielenie ludności od kościołów spowodowane … Continue reading.
c) Katarzy posuwali się do aktów przemocy
Mamy relacje z epoki o zabijaniu, wrzucaniu do studni, więzieniu, biciu i znieważaniu księży. Świadek z epoki relacjonował: „Widziałem, kościoły popalone i do gruntu zniszczone, widziałem klasztory zamienione na kryjówki dzikich zwierząt”. Katarscy kaznodzieje formowali uzbrojone bandy (zwane routiers) które plądrowały kościoły (dopuszczając się profanacji Eucharystii).
d) Kataryzm był sektą o cechach destrukcyjnych
Katarzy bywają przedstawiani jako spokojni, bezinteresowni pacyfiści. A jednak trzeba było dwóch dekad aby ich pokonać!
W rzeczywistości dysponowali oni całkiem pokaźnymi siłami zbrojnymi oraz dobrze ufortyfikowanymi zamkami. Nie wahali się inicjować walk (wrócę jeszcze do tej sprawy w podpunkcie f).
Ostatnie badania zdają się nie potwierdzać ich oderwania od bytu materialnego – prof. Philips z Niezależnego Instytutu Badań Amerykańskich posunął się nawet do stwierdzenia iż „Pieniądz dla katara był czymś więcej niż Bóg dla Chrześcijanina”.
Jednak główny problem tkwi w czym innym. Otóż jedyną możliwością zbawienia była u Katarów całkowita, specyficznie rozumiana doskonałość – osiągana przez przyjęcie tzw.Consolamentum (katarski obrzęd inicjacyjny). Jakikolwiek grzech po przyjęciu pełni inicjacji katarskiej powodował w mniemaniu wyznawców nieodwołalne wieczne potępienie. Takie ryzyko podejmowali tylko nieliczni – większość wiernych czekała z ostateczną inicjacją do chwili śmierci. Od chwili przyjęcia consolamentum chory spożywał jedynie wodę. Problem zaczynał się wówczas, gdy agonia trwała dłużej – spożycie posiłku unieważniało inicjację i chory musiał ją powtarzać. Niestety, consolamentum wymagało odmówienia Ojcze nasz – więc jeśli chory był w takim stanie, że nie mógł już mówić, nie podawano mu posiłku w obawie że nie będzie w stanie przejść ponownej inicjacji. W rezultacie umierał on z głodu.
Zanotowano też przypadki skrajne, w których zdrowe osoby po przyjęciu inicjacji po prostu głodziły się na śmierć. To właśnie ta praktyka – zwana endura – prawdopodobnie decydowała o zachowaniu się katarskich obrońców po zdobyciu zamków przez wojska krucjaty – nierzadko sami rzucali się w ogień.
W ten sposób stali się katarzy – oczywiście w nieporównywalnej skali – prekursorami nowożytnych sekt destrukcyjno–samobójczych – jak Świątynia Ludu w Jonestown w Gujanie (1978 rok, 900 ofiar), Datu Mangayanona na Filipinach (1985 r., 80 ofiar) czy wielu, wielu innych .
Waga przykładana do consolamentum powodowała też przedziwne skutki uboczne – np. uważano że nie tylko gładzi ono wcześniejsze grzechy, ale i likwiduje zobowiązania (np. długi). Przekonani, że i tak osiągną przebaczenie w przyszłym akcie inicjacji, „wierzący” (katarzy przez consolamentum) nie widzieli sensu w ograniczaniu swojego postępowania.
Ci, których zwano „wierzącymi”, oddawali się lichwie, rabunkowi, mordom i grzesznej miłości – a także wszelkim rodzajom wiarołomstwa i nieprawości; dalibóg, sądzili, że mogą grzeszyć bezkarnie i bez opamiętania, bo wierzyli, że mogą być zbawieni bez zwrotu tego, co skradli, bez spowiedzi i pokuty, jak długo tylko zdolni będą odmawiać Modlitwę Pańską i zapewnić sobie „nałożenie rąk” u swoich mistrzów w ostatniej chwili życia.
/Piotr z Les Vaux-Cernay, tekst z epoki/
Zachowanie „wierzących”, w przewidywaniu przyszłego odkupienia było tym bardziej nieskrępowane, że katarzy nie stopniowali grzechów; spożycie mięsa było równie wielkim grzechem co np. morderstwo, a cudzołóstwo ważyło tyleż co zwykły stosunek małżeński (Piotr z Les Vaux-Cernay: „(…)mawiali, że gdy mężczyzna dzieli łoże ze swoją matką albo siostrą, nie grzeszy bardziej, niż gdyby je dzielił z jakąkolwiek inną niewiastą”) .
Destrukcyjne były też idee „biologizmu” katarskiego w dziedzinie wychowania dzieci. Wychowując je „naturalnie” nie uczono ich podstawowych umiejętności społecznych np. mowy –stąd Langwedocja bywała nazywana „krainą niemych dzieci” (nawiasem mówiąc ideałem było wychowanie dzieci w oddzieleniu od biologicznych rodziców – być może dlatego że katarzy stronili od związków emocjonalnych).
e) Pokojowe próby opanowania sytuacji się nie powiodły – co gorsze, spotkały się z przemocą ze strony katarów
Zanim doszło do krucjaty, papiestwo przez dwa wieki podejmowało pokojowe próby opanowania sytuacji. Nawet po zamordowaniu Piotra Parencjusza (rządcy Orvieto) papież podjął na terenach zagrożonych herezją akcję kaznodziejską wysyłając najwybitniejszych ówczesnych kaznodziejów. Niestety, nie przyniosła ona spodziewanych skutków, a głoszący często padali ofiarą przemocy. Próbowano zatem uciec się do rozwiązań sądowych. Bezpośrednim impulsem do ogłoszenia interwencji siłowej było zamordowanie legata papieskiego Piotra z Castelnau w 1209 roku przez rycerza pozostającego pod dowództwem sprzyjającego katarom hrabiego Tuluzy, Rajmunda VI . Przez cały ten czas Langwedocja pozostawała w stanie wrzenia – o stopniu emocji niech świadczy fakt, iż dowodzący katarskim garnizonem montsegurskim Pierre–Roger de Mirepoix pragnął by przyniesiono mu czaszkę jednego z papieskich inkwizytorów – zamierzał bowiem obramować ją złotem i używać jako czarki do picia wina .
f) Wojny z katarami trwały przez wiele lat – były jednak inicjowane przez obie strony.
O ile interwencja w 1208 roku była inicjatywą papieską, o tyle pozostałe etapy wieloletnich zmagań zwanych „wojnami albigeńskimi” były inicjowane przez stronę katarską (choć należy wątpić czy motywacją postępowania hrabiów z Tuluzy były kwestie wiary):
• 1216 rok – hrabia Rajmund VI z Tuluzy zebrał wojsko i podjął działania zaczepne (na początek przystąpił do oblężenia Beaucaire. Zmagania wojenne trwały ze zmiennym szczęściem do roku 1229 kiedy to Rajmund VII (syn Rajmunda VI) skapitulował przed ultimatum francuskiej królowej Blanki
• 1242 rok – Rajmund VII wzniecił rebelię, sprzymierzając się z atakującymi Francję Anglikami. Ci jednak zostali szybko wyparci, zaś w 1244 roku padła legendarna dla Katarów twierdza Montsegur.
To iż krucjata była uzasadniona nie zmienia faktu, iż – trwająca ponad kilkanaście lat – wojna z albigensami przybrała formy z których trudno być (zwłaszcza z perspektywy XXI wieku) dumnym. Obie strony wykazały się w trakcie działań wyjątkowym okrucieństwem.
2. Komentarz do niektórych stwierdzeń zawartych w zarzucie
a) Co do „ziemi i majątku” zwyciężonych to była to normalna procedura w tamtych czasach, przewidziana prawem wojennym.
b) Co do zdania o zabijaniu wszystkich (formułujący zarzuty przypisują je zresztą różnym osobom – a to przeorowi, a to dowodzącemu Szymonowi de Monfort, a to wreszcie legatowi papieskiemu Arnaud Amaury) – nie ma żadnych dowodów iż jest prawdziwe i dzisiejsza historiografia uważa je za apokryficzne .
c) O milionowej liczbie ofiar może mówić tylko skrajny dyletant, nie zdający sobie sprawy jak słabo (w stosunku do czasów obecnych) była zaludniona ówczesna Europa (np. cała Francja liczyła 11 milionów mieszkańców). Łączną liczbę poległych w trakcie tych wydarzeń szacuje się na 100 tysięcy osób (co i tak jest liczbą ogromną).
Źródła z epoki podają iż śmierć w najkrwawszym incydencie (zdobycie Beziers) 7–12 tysięcy ludzi była takim ewenementem, iż wzbudziła przerażenie wśród ludności całego regionu .
Najbardziej krwawy epizod wojny, zdobycie Beziers, było zadziwiającym splotem okoliczności.
Po pierwsze było zaskakujące, iż krzyżowcy w ogóle udali się do Beziers. Być może rację mają ci, którzy twierdzą iż była to manipulacja „skruszonego” hrabiego Tuluzy Rajmunda VI który sprzyjał wcześniej katarom – a po przyłączeniu się do krucjaty wykorzystał sytuację do podporządkowania sobie zbuntowanego wasala Rogera z Beziers .
Również samo zdobycie miasta odbyło się właściwie przypadkiem. Krzyżowcy nastawili się na długotrwałe oblężenie.
Rozpoczęło się od rozmowy biskupa tego miasta z mieszkańcami – przekazał im żądanie Szymona z Montfort aby wydali katarów obecnych w mieście. Ostrzegł, że w przypadku odmowy, powinni opuścić miasto aby uniknąć śmierci, gdyż on nie będzie im już w stanie pomóc.
Mieszkańcy miasta odmówili biskupowi.
Od tego momentu rozwój wydarzeń był bardzo dynamiczny i wręcz absurdalny.. Na most z miasta wyszła grupa mieszkańców, prowokując oblegających. Wznosili okrzyki i wymachiwali płachtami materiału, rzucając kamieniami i szyjąc z łuków.
Kierownictwo krucjaty nie zwraciło na to uwagi, ale kilku z oblegających rzuciło się do ataku – lecz ludzi z miasta było więcej. Jeden z rycerzy został złapany, poćwiartowany i wrzucony do wody. Czyn ten wywołał wściekłość gromady sług, żebraków i wyrostków którzy przywędrowali w ślad za wojskami krzyżowców. Bez dowództwa, bez broni – tylko z kijami i pałkami – ruszyli na most, rozgromili grupkę szyderców i wdarli się do miasta otwierając bramy.
Załoga miasta była kompetnie zaskoczona – podobnie jak rycerstwo krzyżowe, które dopiero zauważyło co się dzieje. Tymczasem ciżba motłochu wlała się do miasta rabując i mordując chroniących się w kościołach mieszkańców – bez rozróżniania na katarów i katolików (opisujący te wydarzenia trubadur napisze później „Nikogo nie chronił ani krzyż, ani ołtarz”).
W tym momencie do miasta wkroczyła regularna armia, zastając na ulicach pijaną mordem, objuczoną łupami tłuszczę. Rycerze „w furii i gniewie kijami jak psy potraktowali huncwotów”. Ci ostatni, zawiedzeni takim brakiem wdzięczności w zemście podpalili miasto. Kronikarze opisują iż żar był taki wielki, że zdobywcy w panice uciekali za mury gubiąc łupy, broń i fragmenty wyposażenia.
Całe zdarzenie rozegrało się w ciągu zaledwie 3 godzin.
Wkrótce potem dowódca krzyżowców, Szymon z Montfort, relacjonował bitwę papieżowi:
„Żebracy obozowi i huncwocka gawiedź, choć bez broni, zaatakowali miasto nie czekając na rozkazy. (…) Ku naszemu zaskoczeniu, w niedługim czasie pokonali mury i zdobyli Beziers po czym wymordowali 20 000 mieszkańców nie zważając na ich pochodzenie czy płeć. Na koniec złupili i spalili miasto doszczętnie”.
Beziers dzisiaj[19]
Temat Katarów poruszyłem także w odpowiedzi na Zarzut 130
Gdyby dziś powstała – i zaczęła zdobywać członków – „duchowa” sekta zakazująca płacenia podatków, negująca zobowiązania rodziców wobec dzieci i zakazująca np. płacenia alimentów, nie uznająca praw państwowych (w tym przepisów ruchu drogowego) i mandatów – współczesna, demokratyczna władza szybko by ją zdelegalizowała, a w przypadku stawiania czynnego oporu (np. poprzez mordowanie policjantów i sędziów, jak czynili to katarzy) – zlikwidowałaby ją siłą. I być może za jakiś czas przedstawiono by sprawę w „wyznaniowym” świetle, z pełnym oburzeniem ubolewając że tacy „duchowi”, pacyfistycznie nastawieni ludzie zostali zniszczeni przez władzę świecką pod naciskiem Kościoła.
weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Przypisy
↑1 | Dr Roman Konik „Dogmatyka katarska dążyła do pozbawienia społeczeństwa więzi społecznych, rozbicia małżeństwa, uderzała w wymiar sprawiedliwości, podważała ważność umów, unieważniała przysięgi–społeczeństwo takie nie byłoby w stanie odeprzeć agresji zewnętrznej” (W obronie Świętej Inkwizycji, wyd.Wektory 2006). Podobnie wypowiada się – mimo swego krytycznego stosunku do Inkwizycji – historyk Henri–Charles Léa, stwierdzając: „Gdyby idee katarów się rozpowszechniły, mogłyby spowodować regres Europy do czasów prymitywnego barbarzyństwa”. Ob. także G. Ryś i J. Lecler „Wszyscy historycy podkreślają antysocjalny i anarchistyczny charakter poczynań albigensów.” |
---|---|
↑2 | Rzecz działa się w roku 1145 i dotyczyła bł. papieża Eugeniusza III |
↑3 | Za spostrzeżenia odnoszące się do tego punktu bardzo dziękuję autorowi bloga o nicku Pilaster |
↑4 | Podobnie jak Katarzy, była to sekta manichejska. Powszechnie uważa się że bogomilizm był poprzednikiem kataryzmu |
↑5 | Część historyków neguje szybkie nawrócenie bogomilców na Islam; nawet oni jednak zgadzają się, iż tak szybką islamizację umożliwiło oddzielenie ludności od kościołów spowodowane działalnością tej sekty. |