Antynatalizm – krytyka

Antynatalizm przebił się już do mainstreamu. Czym jest to zjawisko? Ogólnie można określić je jako wstręt do bytowania i powoływania na ten świat kolejnych bytów. Antynatalizm wręcz otwarcie głosi tezy o depopulacji i potrzebie samounicestwienia gatunku ludzkiego. Wymowa antynatalizmu jest więc skrajnie antychrześcijańska. Co gorsza, antynatalizm jest przedstawiany jako twardy fakt egzystencjalny. Czyżby? W niniejszym tekście przeanalizuję krytycznie założenia antynatalizmu.

Jedną z ideologii, która zawojowała w ostatnim czasie media głównego nurtu, jest antynatalizm. Przebicie się antynatalizmu do mainstreamu było najprawdopodobniej możliwe dzięki temu, że pewien antynatalista pozwał swoich rodziców do sądu za to, że ci powołali go na świat. Mowa tu o niejakim Raphaelu Samuelu, mieszkańcy Mumbaju, który w 2019 roku zaskarżył swoich rodziców właśnie o to, że go spłodzili. Za głównego architekta antynatalizmu globalnego jest uważany David Benatar, który opublikował książkę pt. Better never to Have Been. Tytuł ten można przetłumaczyć jako Lepiej nigdy nie zaistnieć i już sam ten tytuł dobrze oddaje ducha antynatalizmu. Benatar nie jest jedynym ideologiem tego ruchu ale na pewno można uznać go za najważniejszego pisarza tego nurtu. W poniższym tekście będę więc kilka razy odwoływał się do poglądów tego autora.

Czym jest antynatalizm? Nurt ten nie jest jednolity i różni się w pewnych szczegółach, w zależności od danego autora lub szkoły go reprezentującej (na przykład jedni antynataliści odnoszą swe idee tylko do świata ludzi, a inni ogólnie, nie tylko do ludzi ale również do świata zwierząt). Niemniej jednak pewną wspólną cechą wszystkich trendów kojarzonych z antynatalizmem jest wstręt do egzystowania, przy czym nie tyle chodzi tu o bytowanie już zachodzące, ale przede wszystkim o to przyszłe (antynataliści nie chcą być przymuszani do samobójstwa z racji tego, że już egzystują). Mówiąc w telegraficznym skrócie, głównym postulatem doktryny antynatalizmu jest powstrzymanie się od powoływania na świat nowych ludzi ponieważ zwyczajnie nie opłaca się przychodzić na świat. Ilość cierpienia zawsze będzie większa od ilości szczęścia na świecie. Według antynatalistów zachodzi tu swoista asymetria. Nawet jeśli pod względem ilościowym suma cierpienia w życiu danego człowieka byłaby mniejsza niż ogólna ilość szczęścia, to w ogólnym rozrachunku i tak cierpienie zawsze przewyższy szczęście ponieważ rzuci niezbywalny cień na jakość przeżywania tego szczęścia. Już na pierwszy rzut oka widać, że coś jest mocno nie w porządku ze stanowiskiem antynatalizmu. Coś tutaj wyraźnie nie gra. Antynatalizm ma już wielu krytyków w świecie anglosaskim i wszyscy oni zgodnie zwracają uwagę na to, że tezy antynalistów już na dzień dobry jawią się jako niespójne i naciągane. Mocno zalatują one nie tyle pesymizmem, co po prostu objawami depresji i malkontenctwa. W dalszej części niniejszego tekstu przedstawię kolejne argumenty antynatalistów i poddam je drobiazgowej krytyce, wraz z wszystkimi znanymi mi założeniami tej ideologii.

Na wstępie warto jeszcze zauważyć, że antynatalizm jest jawnie antychrześcijański w swych głównych założeniach. Teizm chrześcijański zawiera w sobie aksjologiczny postulat zachęcający do życia wbrew wszelkim przeciwnościom (Łk 9,23) oraz do prokreacji (Rdz 9,1.7). Nie trudno spostrzec, że antynatalizm stoi w rażącej sprzeczności z tym przesłaniem. To właśnie między innymi dlatego warto zająć się nim w ramach apologetyki chrześcijańskiej. Benatar jest zdeklarowanym ateistą i prawdopodobnie nie pozostaje to bez związku z tezami jakie formułuje. Niektórzy oponenci antynatalizmu zaliczają ten nurt do coraz popularniejszych w ostatnim czasie lewicowych ruchów jawnie nawołujących do depopulacji świata. Ruchy te są związane zwłaszcza z weganizmem i ekologią. Niektórzy z przedstawicieli czegoś, co można określić mianem klimatycznej religii cieplarnianej, nawołują wręcz do kanibalizmu na rzecz dobra planety (Magnus Söderlund). Antynatalizm wprost nawołuje do depopulacji i wcale tego nie ukrywa. Szczytem ideału jest dla antynatalistów świat, w którym ludzkość ogranicza swe bytowanie do ostatniego pokolenia, które dobrowolnie decyduje się przestać prokreować i tym samym postanawia wyginąć. To też ma oczywiście wymowę jawnie antychrześcijańską bo tylko Bóg jest w stanie decydować o ostatecznym losie ludzkości, a nie ona sama o sobie.

A teraz zajmę się głównymi tezami i założeniami antynatalizmu, wykazując ich bezzasadność, arbitralność, życzeniowość i brak szerszej spójności. Antynatalizm jest przeżarty różnego rodzaju sprzecznościami i permanentnym brakiem konsekwencji w ramach formułowanych przez siebie stanowisk. Wyliczmy najpierw w punktach główne postulaty antynatalizmu:

1. Nie istnieje chroniczna przyjemność, a chroniczny ból – owszem.

2. Rodzice nie pytają o zgodę dziecka, które potencjalnie skazują na wszystkie te krzywdy. Nie jest możliwe sprowadzenie na świat dziecka dla jego dobra. Płodzenie dzieci wynika zawsze z egoistycznych pobudek, na przykład, żeby na starość nie zostać samemu.

3. Człowiekowi najzwyczajniej nie opłaca się przychodzić na świat. Śmierć bliskich, lęk przed własną śmiercią, choroby, ból, to doświadczenia, których nie są w stanie zrekompensować nam żadne doczesne przyjemności.

4. Płodzenie nowych dzieci jest niekorzystne dla naszej planety, bo ludzie są wyjątkowo niszczycielskim gatunkiem („Gdyby zniszczenia o takiej skali powodowane były przez inny gatunek, niezwłocznie uznalibyśmy, że nowe osobniki tego gatunku nie powinny powstawać” – D. Benatar).

5. Z asymetrii bólu i przyjemności wynika, że najzwyczajniej nie „opłaca się” przyjść na świat.

6. Artur Schopenhauer twierdził, nawiązując do Religii Wschodu, że człowiek jest wiecznie w dążeniu ku czemuś, przez co nie zaznaje spokoju, a jeśli nawet uda mu się osiągnąć dany cel, zaraz popada w nudę, która też jest formą cierpienia.

7. Benatar twierdzi, że najlepsze wyobrażalne życie, w którym nie zaznalibyśmy ani sekundy przykrości, byłoby neutralne w stosunku do niezaistnienia. Ale takie życie nie jest możliwe, więc przyjście na świat, jest krzywdą wyrządzoną nam przez rodziców. Ktoś, kto nie zaistnieje, z pewnością nie zazna ani bólu, ani smutku, nie będzie lękał się śmierci itd.

8. Umieszczenie kogoś w świecie jest niemoralne bo z nim nieuzgodnione i wpycha go w cierpienie.

9. Śmierć pozbawia uzyskiwanie nieskończonego dobra więc zaistnienie jest niemoralne.

10. Według Zapffego, depresja jest często oznaką „głębszego, bardziej bezpośredniego doświadczania życia, gorzkim owocem przytomnego myślenia”. Potwierdzają to niektóre badania, w których mówi się o zjawisku depresyjnego realizmu, a Colin Feltham pisze o antynatalizmie jako jednej z jego możliwych konsekwencji.

Rozprawmy się teraz po kolei z tymi postulatami antynatalizmu:

1. Nie istnieje chroniczna przyjemność, a chroniczny ból – owszem.

Jest to prawdą jedynie w ekstremalnych sytuacjach, na przykład w przypadku nieuleczalnej choroby. Większość ludzi nie doświadcza jednak uczucia chronicznego bólu. U większości ludzi ból i przyjemność są w życiu zbilansowane czyli po prostu zrównoważone. A śmiem wręcz twierdzić, że większość ludzi wprost oświadczyłoby w zgodzie ze sobą i stanem faktycznym, że w ich życiu jest nawet więcej przyjemności niż bólu. W tym punkcie antynatalizm opiera więc swój postulat na sytuacjach ekstremalnych. Sytuacje ekstremalne nie są jednak reprezentatywne dla całości więc mamy tu do czynienia z logicznym błędem bezpodstawnego uogólnienia. Zgodnie z zasadami logiki wystarczy jeden kontrprzykład aby zaprzeczyć tezie ogólnej. I tutaj teza ogólna antynatalizmu jest obalona na mocy każdego jednego przypadku, w którym ktoś nie doświadcza chronicznego bólu (a takich przypadków możemy znaleźć na pęczki wokół nas). Jeśli antynatalizm jest fałszywy choćby w jakimś jednym przypadku, to możemy uznać, że antynatalizm jest fałszywy w ogóle. Pretenduje on bowiem do bycia ogólną zasadą egzystencjalną. A jeśli nie pretenduje i nie jest niczym takim to staje się tylko jedną z wielu możliwych opcji światopoglądowych. To ponownie obala go jako zasadę ogólną.

2. Rodzice nie pytają o zgodę dziecka, które potencjalnie skazują na wszystkie te krzywdy. Nie jest możliwe sprowadzenie na świat dziecka dla jego dobra. Płodzenie dzieci wynika zawsze z egoistycznych pobudek, na przykład, żeby na starość nie zostać samemu.

Płodzenie dzieci nie musi wynikać z egoistycznych pobudek (choć może). Jak najbardziej można więc sprowadzić dziecko na świat dla jego dobra. Wiele osób jest wdzięcznych swym rodzicom za to, że ci sprowadzili ich na świat (włącznie z autorem tego tekstu), co samo w sobie już obala powyższy postulat antynatalizmu. Nie jest też żadnym argumentem to, że nie można zapytać dziecka o zgodę w kwestii przyjścia na świat. Widząc, że większość ludzi cieszy się życiem, możemy przez analogię wnioskować, że większość ludzi chciało przyjść na świat i to samo będzie dotyczyć kolejnych osób przychodzących na świat. Poza tym ten antynatalistyczny zarzut działa jak miecz obosieczny i obala sam siebie. Można go bowiem bardzo łatwo odwrócić. Jeśli jakiś antynatalista nie chciał przyjść na świat to może mieć pretensję do swych rodziców o to, że nie został zapytany o zgodę. A co jeśli ktoś chciałby przyjść na świat i mimo to został pozbawiony przez antynatalistów tej możliwości? Wtedy antynatalizm ma już poważny problem. Jeśli ktoś chciał przyjść na świat i rodzice antynataliści zablokowali mu taką możliwość, to w tym przypadku na samym antynatalizmie ciąży zarzut braku zapytania kogoś o zgodę. Antynatalizm popada więc pod swój własny zarzut. Antynataliści wymijająco odpowiadają w takiej sytuacji, że nawet jeśli jakaś osoba chciałaby przyjść na świat, a mimo to nie przyszła, to nie odczuje ona dyskomfortu związanego z niespełnieniem jej życzenia ponieważ i tak nie zaistnieje. Taka odpowiedź jest jednak nie na temat. To, czy ktoś zaistniał, czy nie, nie zmienia faktu, że nie został zapytany o zgodę i tym samym zarzut na antynatalistach ciąży tutaj nadal. Ten sam zarzut, który najpierw oni sami skierowali przeciw innym.

Jak wspomniałem przed chwilą, antynatalista odpowiadając, że dana osoba nie zaistnieje więc nie dozna krzywdy z powodu pozbawienia jej możliwości zaistnienia, odpowiada nie na temat. Brak zaistnienia nie ma nic wspólnego z kwestią moralnej krzywdy. Aby sobie to jeszcze lepiej uświadomić, że antynatalista odpowiada tu nie na temat, odwróćmy kolejność wydarzeń. Przypuśćmy, że po urodzeniu dziecka i wychowaniu go pewnego dnia mordujemy je. Sądzimy bowiem, że w głębi duszy nie chciało ono i tak przyjść na świat. Następnie wnioskujemy, że po morderstwie to dziecko i tak już niczego nie doświadcza w związku z egzystencją. Nie jest mu żal, że nie istnieje. Czy to jednak sprawia, że nie uczyniliśmy mu jakiejś krzywdy? Wcale nie. Jak najbardziej popełniliśmy moralną krzywdę w stosunku do tego dziecka. To czy ono istnieje i uświadamia sobie to nie ma już najmniejszego znaczenia. Moralna krzywda pozostaje tu faktem bez względu na to co pomyślimy lub zrobimy.

3. Człowiekowi najzwyczajniej nie opłaca się przychodzić na świat. Śmierć bliskich, lęk przed własną śmiercią, choroby, ból, to doświadczenia, których nie są w stanie zrekompensować nam żadne doczesne przyjemności.

To jest arbitralny postulat oparty wyłącznie na subiektywnym chciejstwie antynatalistów. Ponadto nie jest on zwyczajnie prawdą. Gdyby była to prawda to wszyscy ludzie już dawno popełniliby samobójstwo. Antynatalista odpowiada w tym momencie, że większość ludzi wypiera złe doświadczenia z własnej świadomości lub interpretuje je jako mniej drastyczne niż są one w rzeczywistości. Taka odpowiedź znowu obala antynatalizm, choć miała go wspierać. Nie ważne jaki dokładnie jest świat ale liczy się wyłącznie to jak go postrzegamy w kategoriach naszych stanów mentalnych i ocen egzystencjalnych. Antynatalizm jest również jedynie stanem mentalnym. Nawet jeśli większość ludzi patrzy na życie i troski przez różowe okulary, odnajdując w każdym cierpieniu jakiś pozytyw, to antynatalizm znowu został obalony. I nic nie da tu protestowanie przez antynatalistów, że większość świata tkwi w iluzji, a antynataliści nie. Jeśli cała ta dyskusja sprowadza się do naszych subiektywnych stanów mentalnych i odczuć, to w tym momencie większość ludzi może równie dobrze uznać antynatalizm za iluzję o zbyt depresyjnym charakterze. W tym wypadku antynatalizm byłby jak najbardziej zniekształconym postrzeganiem świata. Postrzeganie to byłoby zdeformowane przez czarnowidztwo. Nie ma żadnych dowodów na to, że bardziej depresyjne i pesymistyczne postrzeganie świata jest bardziej prawdziwym postrzeganiem. Równie dobrze możemy więc z powodzeniem stwierdzić, że to antynatalista ulega efektowi wyparcia tego co dobre i przyjemne w życiu.

4. Płodzenie nowych dzieci jest niekorzystne dla naszej planety, bo ludzie są wyjątkowo niszczycielskim gatunkiem („Gdyby zniszczenia o takiej skali powodowane były przez inny gatunek, niezwłocznie uznalibyśmy, że nowe osobniki tego gatunku nie powinny powstawać” – D. Benatar).

Znowu jest to niereprezentatywny argument oparty na sytuacji ekstremalnej. Większość ludzi nie zabija zwierząt i nie powoduje spustoszenia w ekosystemach. Poza tym świat zwierzęcy również jest oparty na brutalności, krzywdzie, pożeraniu się nawzajem. Jakoś z tego powodu antynataliści nie chcą unicestwienia całego świata ożywionego i wielu z nich jest aktywnymi bojownikami o prawa zwierząt (choć nie wszyscy). Widać tu po raz kolejny brak konsekwencji u większości antynatalistów.

5. Z asymetrii bólu i przyjemności wynika, że najzwyczajniej nie „opłaca się” przyjść na świat.

Znowu jest to arbitralny postulat i do tego punktu stosuje się ta sama polemika, którą zawarłem powyżej w punkcie 3. Nie istnieje żadna asymetria bólu i przyjemności gdyż są to wartości niemierzalne obiektywnie. Ten postulat antynatalistów jest więc pozbawiony solidnych podstaw. O tym również pisałem w odpowiedzi do punktu 3. Antynatalizm przewraca się na jeszcze jednej kwestii, która mu wyraźnie umyka. A mianowicie, każde negatywne doświadczenie w końcu przemija i czas goi rany. A niejednokrotnie jest wręcz tak, że negatywne doświadczenia przemieniają się z czasem w pozytywne. Cierpienie nie jest procesem statycznym. Jest wyłącznie kwestią arbitralnej oceny antynatalistów to, że cierpienie przesłania przyjemności. Można to równie dobrze odwrócić i powiedzieć, że w życiu to właśnie nadmiar przyjemności przesłania doświadczenia negatywne. Można nawet wartościować niektóre cierpienia jako dobro. Niektórzy lubią melancholię i karmią się nią. Sadomasochiści wręcz lubią ból (co nie znaczy, że mamy być masochistami ale już sam fakt istnienia masochistów pokazuje nam, że cierpienie i ból są kwestią względną). A mizantropia jest dla niektórych pozytywną wartością. Dla ludzi sentymentalnych to co odeszło jest jeszcze bardziej wartościowe niż to co jest obecnie. Nie da się obiektywnie zważyć cierpień i przyjemności. Dla kogoś jedna przyjemność może być warta wielu cierpień (na przykład dla alpinisty mozolnie zdobywającego ryzykowny szczyt). Dla niektórych wciąż ciekawsze byłoby żyć i tylko cierpieć niż brak istnienia. Wśród osób niepełnosprawnych poczucie szczęścia jest wyższe niż u tych, którzy nie doświadczają żadnej dysfunkcji. Ludzie niepełnosprawni niekiedy zdobywają nawet szczyty górskie bo jeszcze bardziej cenią wartość życia. Ciekawość życia zawsze będzie mieć przewagę nad brakiem życia i stękaniami antynatalistów. Coś zawsze będzie górowało nad nicością. Już tylko samo to wystarczająco obala antynatalizm.

6. Artur Schopenhauer twierdził, nawiązując do Religii Wschodu, że człowiek jest wiecznie w dążeniu ku czemuś, przez co nie zaznaje spokoju, a jeśli nawet uda mu się osiągnąć dany cel, zaraz popada w nudę, która też jest formą cierpienia.

To znowu jest bardzo słaby zarzut. Można przecież wciąż wynajdywać nowe cele. Ilość celów jest nieskończona. Jest to tylko kwestia apetytu na życie. Nuda nigdy nas nie dopadnie jeśli ktoś sam nie jest nudny. Tylko ludzie nudni się nudzą. Inni wynajdują nowe ciekawe cele i wyzwania przez całe swoje życie. Życie można potraktować jako ciekawą grę i podejść do niego zadaniowo. A każdy problem i cierpienie można potraktować jako problem do rozwiązania, jako ciekawą łamigłówkę. Dla niektórych ludzi nuda jest z kolei odnalezieniem spokoju i ukojenia w tym pędzącym i wiecznie zagonionym świecie. Nuda sama w sobie nie musi być więc zła. Zależy jak do niej podejdziemy. Wszystko można w życiu potraktować zadaniowo i wtedy życie staje się ciekawym wyzwaniem i łamigłówką. Antynatalista podchodzi do życia roszczeniowo zamiast zadaniowo i dlatego właśnie jest antynatalistą.

7. Benatar twierdzi, że najlepsze wyobrażalne życie, w którym nie zaznalibyśmy ani sekundy przykrości, byłoby neutralne w stosunku do niezaistnienia. Ale takie życie nie jest możliwe, więc przyjście na świat, jest krzywdą wyrządzoną nam przez rodziców. Ktoś, kto nie zaistnieje, z pewnością nie zazna ani bólu, ani smutku, nie będzie lękał się śmierci itd.

Ta teza Benatara jest jawnie fałszywa bo przemyca nieprawdziwe założenie, że brak przykrości jest u tego kto istnieje stanem obojętnym. A to nieprawda bo brak przykrości może być już sam w sobie stanem przyjemnym (i dla wielu jest), czego nie można już powiedzieć o stanie niezaistnienia. Na przykład pisząc ten esej nie doznałem żadnego uczucia przykrości. Pisanie tego tekstu było dla mnie jednocześnie niezłą rozrywką. Powyższy postulat antynatalizmu upada więc, tak jak i wszystkie pozostałe postulaty antynatalizmu omówione wcześniej.

8. Umieszczenie kogoś w świecie jest niemoralne bo z nim nieuzgodnione i wpycha go w cierpienie.

Na ten zarzut odpowiadałem już w odpowiedzi do punktu 2. Nie jest żadnym argumentem to, że nie można zapytać dziecka o zgodę w kwestii przyjścia na świat. Widząc, że większość ludzi cieszy się życiem, możemy przez analogię wnioskować, że większość ludzi chciało przyjść na świat i to samo będzie dotyczyć kolejnych osób przychodzących na świat. Poza tym ten antynatalistyczny zarzut działa jak miecz obosieczny i obala sam siebie. Można go bowiem bardzo łatwo odwrócić. Jeśli jakiś antynatalista nie chciał przyjść na świat to może mieć pretensję do swych rodziców o to, że nie został zapytany o zgodę. A co jeśli ktoś chciałby przyjść na świat i mimo to został pozbawiony przez antynatalistów tej możliwości? Wtedy antynatalizm ma już poważny problem. Jeśli ktoś chciał przyjść na świat i rodzice antynataliści zablokowali mu taką możliwość, to w tym przypadku na samym antynatalizmie ciąży zarzut braku zapytania kogoś o zgodę. Antynatalizm popada więc pod swój własny zarzut. Nie ma absolutnie żadnych podstaw dla stwierdzenia, że potencjalne dziecko antynatalisty będzie podzielało antynatalistyczne poglądy swego rodzica. Wcale tego nie wiadomo.

9. Śmierć pozbawia uzyskiwanie nieskończonego dobra więc zaistnienie jest niemoralne.

Ten zarzut jest wyjątkowo absurdalny. Jest to typowy Strawman. Nikt, kto przychodzi na świat doczesny, nie oczekuje nieskończonego dobra. Nie jest to nikomu ani potrzebne, ani konieczne. Ten zarzut obala zresztą ponownie sam antynatalizm. Bo przecież sam brak zaistnienia również pozbawia kogoś możliwości uzyskiwania nieskończonego dobra. Jest tu wewnętrzna sprzeczność w antynatalizmie, w którym nieistnienie ma być korzystne. Ale jak widać – nie jest. A na pewno nie jest nieskończenie korzystne jeśli ktoś nie zaistnieje i nie doświadcza żadnej korzyści.

10. Według Zapffego depresja jest często oznaką „głębszego, bardziej bezpośredniego doświadczania życia, gorzkim owocem przytomnego myślenia”. Potwierdzają to niektóre badania, mówi się o zjawisku depresyjnego realizmu, a Colin Feltham pisze o antynatalizmie jako jednej z jego możliwych konsekwencji.

Ten postulat znowu jest czysto arbitralny i przez to bezpodstawny. Kto ustala, że depresja jest bardziej prawdziwa niż na przykład niepoprawny optymizm? Nie ma żadnej takiej reguły. Jest to czyste arbitralne chciejstwo antynatalistów. Równie dobrze można uznać odwrotnie i będzie miało to równoprawną wartość. Będzie to równosilne. Wszystko jest kwestią stanu umysłu i nastawienia więc nie ma dogmatów w kwestii stanów psychicznych.

Na koniec wypiszmy jawnie fałszywe tezy antynatalizmu i dokonajmy kilka innych krytycznych ocen:

1. Ilość cierpienia zawsze przewyższa ilość radości w życiu (ból i przyjemność są asymetryczne). Jest to teza fałszywa. Czas goi rany i bardzo szybko przyzwyczajamy się do trudności, z którymi się po prostu oswajamy. Cierpienie jest stanem krótkotrwałym, a nie permanentnym (pomijam chorych na depresję, którymi wydają się być właśnie antynataliści). Gdybyśmy w nieskończoność rozpamiętywali każdą przykrość to po prostu nie bylibyśmy w stanie działać i iść dalej. Ludzkość nie przeżyłaby już nawet pierwszej śmierci w swej historii. Wyjdź na miasto w słoneczny dzień. Niemal każdy jest uśmiechnięty i cieszy się życiem, choć niemal każda z tych osób przeżyła jakąś osobistą tragedię lub straciła kogoś bliskiego. W 1997 roku moja matka zmarła po ciężkiej chorobie i ja sam jakoś nie rozpamiętuję tego bez przerwy od 23 lat, siedząc i zamartwiając się dzień w dzień. Jaki to miałoby sens? Mam dziś wyłącznie miłe i ciepłe wspomnienia o swej matce. Ból w tej kwestii już dawno przeminął. W życiu koncentrujemy się na tym co miłe i dobre. Uciekamy od tego co niemiłe. W tym sensie w naszym życiu jest więcej przyjemności niż bólu. Jawnie przeczy to założeniom antynatalizmu i wprost je obala.

2. Mam nieodparte wrażenie, że antynatalizm jest ewidentnie ideologią ludzi chorych na depresję. To właśnie w tym przypadku występuje ewidentna asymetria smutku i radości. U ludzi zdrowych ilość smutku i radości równoważy się lub wręcz potrzeba odczuwania radości przeważa nad uczuciem smutku.

3. Coś jest zawsze lepsze niż nicość. Nawet gdyby człowiek przeżywał w całym swoim życiu tylko jedną radość, to już byłoby to lepsze niż nic. Już tylko wtedy warto byłoby się narodzić. Samo to obala wystarczająco ideologię antynatalizmu.

4. Życie bez trosk byłoby nudne i mało pasjonujące. Bylibyśmy pozbawieni wielu wyzwań i łamigłówek. Czym byłoby nasze życie gdybyśmy zostali sprowadzeni jedynie do konsumpcji błogostanu? Byłaby to wegetacja, pozbawiona jakiegokolwiek rozwoju. W takim obszarze nie istniałaby jakakolwiek przestrzeń dla naszej kreatywności. Zostalibyśmy zredukowani do jakiejś formy biernej robotyzacji. Gdy potraktujemy życie jak pasjonującą grę i problemy jak fascynujące wyzwania, to czy wtedy antynatalizm ma sens? Nie ma. Czy wyobrażacie sobie, że jakiś miliarder lub wybitny himalaista jest jednocześnie antynatalistą?

5. Antynatalista uważa, że urodzenie kogoś bez pytania go o zgodę jest niemoralne. A co jeśli ktoś, kto się urodził, jest za to wdzięczny pomimo świadomości cierpienia na świecie? Taki ktoś miałby pretensję już tylko wtedy gdyby jego rodzicom choć przez chwilę przemknęła przez głowę ideologia antynatalizmu.

6. Antynatalizm koncentruje się tylko na jednym aspekcie (troski). Przez to zafałszowuje rzeczywistość i upraszcza ją bo wykracza ona poza ten jeden aspekt. Jeśli życie nie jest wyłącznie cierpieniem ale i przyjemnością to ograniczanie życia tylko do jednej strony jest manipulacją i okrajaniem rzeczywistości. Istnieje nie tylko czerń ale też i biel. Świat jest dualistyczny. Można przytoczyć dużo więcej argumentów za tym, że życie jest jednak przyjemnością.

7. To czy ludzkość wyginie powinno być postrzegane jako pesymistyczne czy optymistyczne? Antynataliści uważają ocenę tego za kwestię perspektywy. Ale w takim wypadku cały antynatalizm sam jest tylko kwestią perspektywy. Bez problemu można spojrzeć na antynatalizm z perspektywy, w której jest on po prostu błędny. Jest on tylko jedną z wielu opcji spojrzenia na świat. Nie jest opcją absolutną.

8. Antynataliści popadają w wewnętrzne sprzeczności (a konkretnie chodzi tu o Benatara). Twierdzą, że niezaistnienie kogoś, kto będzie cierpiał, jest dobre. Ale twierdzą jednocześnie, że niezaistnienie kogoś, kto będzie miał dobre życie, nie jest złe. Jednak w obu przypadkach powinno to być neutralne lub raz dobre i raz złe, a nie raz dobre, a raz neutralne. Jeśli niezaistnienie kogoś, kto będzie cierpiał, ma być dla niego dobre, to konsekwentnie – niezaistnienie kogoś, kto nie doświadczy przyjemności, powinno być dla niego złe. Obu twierdzeń nie da się utrzymać jednocześnie i jeśli ktoś tak robi to popada w sprzeczność. Antynataliści podtrzymują oba te twierdzenia i wpadają w niekonsekwencję. Jeśli niezaistnienie kogoś nie jest ani dobre, ani złe, lecz neutralne, to antynatalizm jest pozbawiony jakiegokolwiek sensu.

9. Antynataliści są raczej przeciwni samobójstwu i twierdzą, że chodzi im przede wszystkim o zapobieganie życiu. Jednak skoro życie jest złe to uśmiercenie czegoś złego przez akt samobójstwa też nie powinno być złe. Jest to kolejny paradoks antynatalizmu i brak konsekwencji wynikający z założeń twórców tego nurtu.

10. Antynatalizm obala się sam ponieważ każdy argument, przy pomocy którego można obronić sens życia już trwającego, będzie mógł zostać użyty do obrony życia, które dopiero nastąpi. I odwrotnie, jeśli nie da się obronić sensu życia już trwającego to każdy antynatalista powinien popełnić natychmiast samobójstwo. Nie czyniąc tego jest niekonsekwentny i generuje sprzeczność we własnym systemie przekonań. Każda próba wytłumaczenia się z tego przez antynatalistę pogłębia tylko tę sprzeczność.

11. Samo to, że na świecie jest cierpienie, wskazuje nam na jakieś dobro utracone i to, że życie nie jest ciągłym cierpieniem.

12. Emocje są niemierzalne bo są subiektywne i relatywne. Już tylko z tego powodu nie da się uzasadnić głównej tezy antynatalizmu, że jest zawsze więcej cierpienia na świecie niż przyjemności.

13. Należy dać wybór w kwestii tego czy ktoś chce być antynatalistą. Tym samym nikomu nie powinno się blokować możliwości narodzin z powodów wyłącznie ideologicznych. Antynatalizm nie jest żadną prawdą obiektywną i ostateczną. Jest tylko jedną z wielu możliwych opcji i po prostu jest to eskapizm przed życiem. Tym samym nie mamy żadnych podstaw do stwierdzenia, że jeszcze nienarodzone potomstwo będzie miało kiedykolwiek poglądy antynatalistyczne.

14. Cierpienie szybko przemija i czas zaciera rany. Koncentrujemy się na nowych rzeczach. Cierpienie nie jest stanem permanentnym i już samo to wystarczająco obala antynatalizm.

15. Seks zawsze będzie bardziej ponętny niż chęć nieistnienia i dlatego instynkt ludzkiej prokreacji pokona antynatalistów. Wymrą śmiercią naturalną.

16. Wszystko jest kwestią nastawienia. Gdy patrzysz przez różowe okulary to wtedy cierpienie jest tylko drobnymi przerwami w przyjemnościach egzystencji. Gdy jesteś czarnowidzem to wtedy przyjemności są tylko drobnymi przerwami w jednej wielkiej udręce egzystencji. Nie da się więc ustalić prawomocności antynatalizmu ponieważ obiektywizuje on to, co z natury jest kwestią subiektywnego punktu widzenia i nastawienia.

17. Wydaje się, że antynatalizm jest ideologią ludzi wrażliwych. Ale w rzeczywistości jest to ideologia ludzi przewrażliwionych. Jest to wręcz światopogląd ludzi słabych. Najczęściej wyznają go ludzie o lewicowych poglądach, którzy z reguły są słabymi ludźmi.

18. Jeśli życie jest aż takim bezsensem pełnym cierpienia to dlaczego ludzkość już dawno nie popełniła zbiorowego samobójstwa? Antynatalista powie, że to dlatego, iż wszyscy łudzimy się, że życie nie jest wcale takie złe. Ale może to antynatalista łudzi się, że życie jest aż tak złe? Argumentacja antynatalisty jest samowywrotna ponieważ zawsze opiera się na arbitralności i czystym subiektywizmie. Nic nie jest jednoznacznie złe i dobre i jest to kwestia subiektywnej oceny poszczególnych osób. Dla Benatara już samo zmywanie naczyń jest zdarzeniem pełnym cierpienia. Ale znam osoby, które uwielbiają zmywać naczynia ponieważ wtedy mają czas na przemyślenia i poukładanie sobie czegoś w głowie. Sam lubię myć naczynia. Dla Benatara nawet robienie zakupów w warzywniaku jest wydarzeniem pełnym cierpienia. Ale znam ludzi, którzy uwielbiają robić zakupy w warzywniaku. Wszystko jest kwestią perspektywy i subiektywnego spojrzenia. Antynatalizm próbuje przekształcać swój tendencyjny subiektywizm w obiektywizm i dlatego zawodzi. Antynatalizm jest tylko jedną z wielu opcji możliwych spojrzeń na świat. Nie ma w nim nic absolutnie obiektywnego. Można skonstruować logiczne zaprzeczenie antynatalizmu i będzie ono warte tyle samo co antynatalizm. Roszcząc sobie prawo do ostatecznego osądu rzeczywistości antynatalizm staje się ostatecznie błędny.

19. Ktoś może uznać, że w życiu pełnym trosk zaledwie jedna przyjemność wynagrodzi mu wszystkie troski. Dlatego każdy powinien móc samemu wybrać tę lub inną opcję po swym narodzeniu. I już tylko ten jeden przykład obala cały antynatalizm.

20. Antynatalizm jest oparty na niekonsekwentnym wartościowaniu tego co dobre i złe dla nieistniejących bytów. Dla antynatalistów nienarodzony nie będzie cierpiał i jest to dobre. Ale gdy nienarodzony miałby mieć potencjalnie dobre życie to wtedy antynatalista mówi, że utrata dobrego życia nie jest czymś złym dla kogoś, kto się i tak nie narodzi. W tym wypadku jest to neutralne dla antynatalisty i tego nienarodzonego. Widać tu ewidentny brak konsekwencji. Jeśli ktoś nie istnieje to coś nie może być dla niego raz dobre, a kiedy indziej neutralne. Albo jest raz dobre (gdy się nie narodzi i nie będzie cierpiał), a raz złe (gdy się nie narodzi do udanego życia), albo jest zawsze neutralne. Antynatalista wpada tu jednak w niekonsekwencję bo dla niego nieistnienie jest raz dobre, a kiedy indziej neutralne, w zależności od arbitralnego chciejstwa antynatalisty. Jest to sprzeczność i tendencyjne żonglowanie wartościowaniem moralnym.

21. Antynatalizm jest błędny. Do obalenia antynatalizmu wystarczy zaledwie jedna osoba, która na łożu śmierci powie, że miała dobre i udane życie. Takich osób jest wiele. Można na to spojrzeć również odwrotnie. Jeśli większość ludzi nie popełnia samobójstwa i chce żyć dalej to antynatalizm znowu jest błędny. Można bowiem tu przez analogię wnioskować, że ci, którzy dotąd się nie narodzili i przyjdą na świat wkrótce, również nie będą antynatalistami i będą czerpali radość z życia.

22. Benatar traktuje patrzenie na świat przez różowe okulary jako tendencyjny skręt w stronę nadmiernego optymizmu, zafałszowujący ogólny obraz naszej egzystencji. Ale taki argument jest znowu samowywrotny ponieważ dokładnie tak samo można potraktować antynatalizm: jest to nadmierny skręt w stronę czarnowidztwa i przesadnego pesymizmu. Tam gdzie opieramy się na subiektywnych stanach mentalnych (poczucie szczęścia lub nieszczęścia) nikt nie ma monopolu na kreślenie ogólnego obrazu życia. Życie samo w sobie nie jest ani optymistyczne, ani pesymistyczne. Wszystko i tak zależy od naszej perspektywy. Antynatalizm rości sobie prawo do jedynie słusznego postrzegania obiektywnego świata. Ale to roszczenie jest czystym arbitralnym chciejstwem, opartym na takim samym subiektywizmie jak wszystko to, co antynatalizmowi zaprzeczy. Antynatalizm zatem ponownie obala sam siebie. Zarzucanie innym, że patrzą na życie z perspektywy różowych okularów to za mało aby udowodnić tezę, że życie jest jednym wielkim pasmem udręk. Benatar także i tutaj jest w błędzie.

23. Nie ma żadnych dowodów na to, że depresyjni ludzie postrzegają rzeczywistość w bardziej realistyczny sposób. Badania pokazują, że nawet depresyjni ludzie mają tendencję do bardziej pozytywnego niż negatywnego patrzenia na życie. Istnieją również badania, które pokazują, że ludzie depresyjni patrzą na świat w sposób bardziej uprzedzony niż optymiści.

24. Antynataliści postrzegają rzeczy złe w statyczny sposób ale jest to błędne postrzeganie. Czasem zła rzecz może przekształcić się w dobro. Wszyscy znamy powiedzenie, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Swego czasu nie dostałem się do liceum i myślałem, że to już koniec świata. Dostałem się jednak potem do technikum i było to dużo lepsze niż dostanie się do liceum (uzyskałem konkretny zawód, w przypadku liceum miałbym jedynie samą maturę). To tylko jeden przykład i bez problemu można znaleźć więcej przykładów, w których jakieś zło przekształciło się ostatecznie w dobro.

25. Sama możliwość, że kogoś spotka w życiu więcej cierpienia niż szczęścia to za mało aby decydować za niego o tym, że nie powinien zaistnieć. Równie dobrze może być przecież odwrotnie i spotka go w życiu więcej szczęścia. Wtedy będziemy winni odmówienia mu prawa do tego szczęścia. Na antynatalistach ciąży tu ciężki zarzut pod względem moralnym.

26. Jak pokazuje wiele badań, większość ludzi na świecie jest generalnie zadowolona z życia w ostatecznym rozrachunku. Benatar nie ma żadnych dowodów na to, że ludzie w rzeczywistości bardziej cierpią niż im się wydaje (i dopiero Benatar to rzekomo odkrył). Teza ta jest całkowicie irracjonalna.

27. Antynatalistyczna koncepcja uchronienia kogoś przed zaistnieniem jest absurdalna pod względem logicznym ponieważ nie ma sensu mówić o uchronieniu kogoś, kto de facto nie istnieje skoro nie przyszedł jeszcze na świat. Nie da się też zapytać o zgodę na narodziny kogoś, kto jeszcze nie istnieje. Antynataliści rozważając uzyskanie zgody u kogoś, kto jeszcze nie istnieje (bo dopiero miałby zaistnieć) wikłają się w generowanie twierdzeń bezsensownych z logicznego punktu widzenia.

Na zakończenie warto wspomnieć, że antynataliści lubią podkreślać, że ich ideologia jest często wyznawana przez ludzi młodych i wykształconych z dużych miast. Brzmi znajomo? Zawsze wtedy gdy ludzie o lewicowych poglądach chcą wcisnąć innym jakiś kit to twierdzą, że jest to pogląd młodych i wykształconych z dużych miast. Od urodzenia mieszkam w wielkim mieście i jakoś nie widzę wokół siebie antynatalistów. Po co w ogóle antynatalista trudzi się zdobywaniem wyższego wykształcenia? Przecież nawet zmywanie naczyń jest dla niego cierpieniem.

Jan Lewandowski, czerwiec 2020.

PS Aby nie być posądzonym o polemizowanie jedynie z własnymi wymysłami na temat postulatów antynatalizmu, w swoim powyższym tekście skopiowałem dosłownie zarzuty antynatalistów bezpośrednio od nich, z tekstu zamieszczonego na stronie https://noizz.pl/opinie/czy-plodzenie-dzieci-jest-niemoralne-wywiad-z-mikolajem-starzynskim/ygw1tv6

PS 2 W Internecie anglojęzycznym jest już całkiem pokaźna ilość polemik z nurtem antynatalizmu. Najwyraźniej filozofowie uznali, że antynatalizm jest łatwym celem i jak najbardziej nie jest niczym oczywistym, a przynajmniej nie jest czymś tak bardzo oczywistym jak to się wydaje samym antynatalistom. Jedna z lepszych polemik z antynatalizmem znajduje się tutaj: https://nintil.com/1-pollyanna-uber-alles-a-critique-of-antinatalism/ Tekst ten jest dogłębną i krytyczną analizą postulatów Benatara.

Udostępnij: